Wśród ofiar katastrofy lotniczej nad Smoleńskiem znalazło się też kilka innych znanych postaci, które dla władz samorządowych tego miasta a i samych mieszkańców były wyjątkowe. Mowa oczywiście o prezesie Narodowego Banku Polskiego, Sławomirze Skrzypku, czy dwóch generałach: szefie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Franciszku Gągorze i dowódcy Garnizonu Warszawa, Kazimierzu Gilarskim.
Spytany o tego ostatniego, burmistrz Piotrowski z trudem powstrzymywał łzy.
- Dla jednych generał, dla innych Kazio. Takim go będę pamiętał. Wspaniała postać, prawdziwy przyjaciel, kolega. Z nim wiązało mnie najwięcej. Miał działkę w Załubicach, często przychodził do mojego gabinetu. Spotykaliśmy się prywatnie, zawsze było wesoło przyjacielsko. Obiecał, że jak przejdzie na emeryturę osiądzie tu na stałe i zostanie sołtysem. Nie zostanie… - przerywa krótki wywód burmistrz, ale po chwili powraca do wspomnień.
- Był stałym uczestnikiem Balu burmistrzowskiego. Podczas ostatniego mówił do mikrofonu, że wiele nas łączy, choćby to, że obydwaj jesteśmy kustoszami grobów. Ja radzymińskiego cmentarza, on Grobu Nieznanego Żołnierza. Brał czynny udział w gminnych imprezach od wianek, po zawody strażackie, bale i spotkania. Byłem „zachłanny generała”, po prostu chciałem go mieć obok siebie. Zawsze mogłem na niego liczyć. A dziś… - ponownie wstrzymuje drżący głos.- Dziś już go nie ma - dodaje po chwili.
Źródło: "Wieści Podwarszawskie"