
Jakim był tatą?
Nie da się na to pytanie odpowiedzieć jednym zdaniem. .
Gdy byliśmy małymi dziećmi, Tata spędzał z nami każdą wolną chwilę, choć w związku ze swoją pracą nigdy nie miał ich wiele. Codziennie jednak odwoził nas a potem odbierał z przedszkola, po południami razem z Nim chodziliśmy na basen, w zimie na sanki; w wakacje zabierał nas na wycieczki pod namioty.
Właśnie wspomnienia z dzieciństwa z tych wspólnych wyjazdów i wycieczek, setki śmiesznych historii, uczucie totalnej beztroski - to jest coś, co zostanie w nas na całe życie, taki nasz kapitał.
Tata często zabierał nas ze sobą do pracy. Z budynkiem ‘bez kantów’ mamy milion wspomnień; ponieważ dla Taty to miejsce było jak drugi dom, stało się bardzo ważne i dla nas. Wszyscy nas tu znali i traktowali jak ‘swoich'. Byliśmy jak takie dzieci Komendy Garnizonu :)
Gdy wchodziliśmy w okres tzw buntu młodzieńczego był bardziej surowy, wymagający, ale to było oczywiste. Musiał nas chronić przed wszystkimi niebezpieczeństwami okresu dojrzewania. Dzięki temu zawsze wiedzieliśmy, gdzie są granice, których przekroczyć nam nie wolno.
Był bardzo pocieszny... zawsze trochę się podąsał a potem i tak na wszystko nam pozwalał. Jego surowość była tylko pozorna.
Nasze spory dotyczyy jedynie rzeczy błahych. W ważnych sprawach Tata nigdy nas nie zawiódł. Nigdy.
Gdy dorośliśmy, nasze relacje stały się przyjacielskie. Z Rodzicami i ich przyjaciółmi spędziliśmy wiele niezapomnianych chwil, spotkań towarzyskich i wyjazdów. Różnice wieku w ogóle nie istniały.
Ciężko opisać słowami jak byliśmy z niego dumni. Nie musieliśmy szukać autorytetów na zewnątrz; ten największy mieliśmy w domu. Był dla nas takim bohaterem, idolem, naszym aniołem stróżem.
W naszej rodzinie był fundamentem, na nim wszystko się opierało. Nawet przez myśl nam nie przeszło, że mogłoby go zabraknąć.
W tym jak żył, jak pracował był dla nas niedoścignionym wzorem. To, że jego życie było tak piękne, że nie zmarnował żadnego dnia, jest dziś dla nas jedynym pocieszeniem w tej całej sytuacji.
Może się wydawać, że minął rok, potem miną kolejne lata i że to dość, by się przyzwyczaić, pogodzić. Ale nie sądzimy, by kiedykolwiek to nastąpiło. Dla nas dzień 10 kwietnia 2010 zmienił wszystko, całą perspektywę świata.
"W momencie śmierci bliskiego uderza człowieka świadomość niczym nie dającej się zapełnić pustki" Józef Tischner
................................................................................................................................................................................................
Dziękujemy Ci za Twoją miłość i mądrość.
K & P